Pierwszy tydzień maja spędziłam z Mężem na innym kontynencie. Zanim w Urugwaju zgubiłam telefon, zdążyłam na Facebooku pokazać trochę zdjęć. Ale blog swieci pustkami, bo wraz z telefonem większość urugwajskich zdjęć bezpowrotnie przepadła, ponieważ nie zdążyły zapisać się w chmurze.
Na szczęście uzbrojeni byliśmy także w aparaty fotograficzne, więc dzisiaj (zgodnie ze środową obietnicą) mogę Wam pokazać tęczę. Tęczę brazylijską, a nawet brazylijsko-argentyńską, którą podziwialiśmy nad Wodospadami Iguazu.
Czym są Wodospady Iguazu?
Ten cud natury leży na granicy argentyńsko-brazylijskiej na rzece Iguazu. To kompleks aż 275 progów skalnych, których wysokość w wielu miejscach przekracza 70 metrów.


Najwyższa z kaskad – Diabelska Gardziel (Garganta del Diablo) – jest wyższa od wodospadu Niagara. Potęgę i rozmiar Wodospadów Iguazu w trafny sposób zobrazowała podobno Eleonore Roosevelt. Mówi się, że patrząc na nie, stwierdziła: „W ich obliczu nasza Niagara to strumień wody z kuchennego kranu”. Niagary nie widziałam, ale dlaczego mam nie wierzyć słowom żony amerykańskiego prezydenta?
Diabelska Gardziel od strony brazylijskiej
Diabelska Gardziel przebiega centralnie przez granicę. Aby zobaczyć ją z odpowiedniej perspektywy, musieliśmy wjechać do Brazylii. Wąskim pomostem można podejść naprawdę bardzo blisko Gardzieli.



W tym miejscu woda spada z wysokości 82 metrów. Krople wody wypełniające powietrze całkowicie nas przemoczyły, ale warto podejść na sam koniec kładki. Tam zdjęcia, a nawet filmik zrobiłam zgubionym telefonem, więc niestety ich nie mam. A szkoda, bo poza widokiem imponujący jest szum, a wręcz hałas wody. To prawda, że słychać go na odległość kilkudziesięciu kilometrów.


💡Ciekawostka: Spaliśmy w hotelu po stronie argentyńskiej i nawet przy zamkniętych oknach docierał do nas szum wodospadu. Z balkonu było widać wielką chmurę wody unoszącą się nad Gardzielą.




Diabelską Gardziel można także podziwiać z górnego podestu, na który wjeżdża się windą. Z tego miejsca rozciąga się niesamowita panorama na rzekę Iguazu. Na wyciągnięcie dłoni mamy najwyższy uskok oraz widok na oba parki – argentyński (Park Narodowy Iguazu) i brazylijski (Park Narodowy Iguacu).
Choć po stronie brazylijskiej znajduje się zaledwie 20% kaskad, to właśnie z tej perspektywy najlepiej widać ich mnogość i ogrom terenu, jaki zajmują.




Jak zorganizowaliśmy zwiedzanie Iguazu?
Aby obejrzeć wodospady, przylecieliśmy z Buenos Aires do Puerto Iguazu. Spaliśmy na terenie Parku Narodowego. Do hotelu przyjechaliśmy późnym wieczorem, a wyjeżdżaliśmy następnego dnia ok. godz. 16:00–17:00. Nie mieliśmy dużo czasu, mimo to udało nam się zobaczyć obie strony.
Trasa po stronie brazylijskiej
Od rana taksówką pojechaliśmy do brazylijskiego Parku Narodowego Iguacu. Ponieważ mogliśmy tam zostać tylko 1,5 godziny, nie zwiedzaliśmy wszystkich atrakcji, lecz skupiliśmy się na samych wodospadach.
- Wysiedliśmy z autobusu na przystanku Parada Trilha das Cataratas (13).
- Spacerem dotarliśmy do punktów widokowych.
- Do Estacao Centro de Visitantes (1) (gdzie czekała na nas taksówka) wróciliśmy z przystanku Estacao Espaco Porto Canoas (20).
Jeżeli macie więcej czasu, z pewnością warto odwiedzić m.in. rezerwat ptaków, który znajduje się na terenie parku.


💡 Warto wiedzieć przed wizytą:
Gran Aventura: Jeśli lubisz adrenalinę, po stronie argentyńskiej można wykupić rejs pontonem, który wpływa niemal pod sam wodospad. To „prysznic”, którego się nie zapomina!
Uwaga na Ostronosy (Coati): Te sympatycznie wyglądające zwierzątka są wszędzie! Choć wyglądają uroczo, potrafią być agresywne, gdy wyczują jedzenie. Nie wyciągaj przy nich kanapek i pilnuj plecaka – potrafią go otworzyć!
Ochrona przed wodą: Na kładce przy Diabelskiej Gardzieli (strona brazylijska) zmokniesz do suchej nitki w kilka sekund. Warto zaopatrzyć się w foliową pelerynę, a przed wejściem na kładkę zabezpieczyć sprzęt fotograficzny.
Kiedy jechać? Stronę brazylijską najlepiej odwiedzić rano – słońce oświetla wtedy wodospady od wschodu, co sprzyja powstawaniu pięknych tęcz, o których wspominam.
Powrót do Argentyny
Po powrocie do hotelu i szybkim lunchu poszliśmy na spacer szlakiem argentyńskiej części wodospadu. To zupełnie inne doznania i aby mieć pełen obraz, trzeba zobaczyć obie strony. Dużo większa część, bo aż 80% obszaru Wodospadu Iguazu, znajduje się na terytorium Argentyny, ale tę pokażę przy innej okazji.
A to tylko przedsmak… tam też była tęcza!







